Geoblog.pl    Malutek    Podróże    2014 Wietnam    Ostatni dzień w Hanoi
Zwiń mapę
2014
25
wrz

Ostatni dzień w Hanoi

 
Wietnam
Wietnam, Hanoi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10272 km
 
Dziś wylatujemy do Hue. Rano pakujemy się, zostawiamy bagaże w hotelu i idziemy obejrzeć jeszcze parę miejsc.
Startujemy do starej francuskiej dzielnicy. Na początek - muzeum wojny, ale ponieważ planowaliśmy analogiczne muzeum w Saigonie, to tu odpuszczamy. Na przeciwko muzeum jest skwerek, na którym stoi pomnik Lenina, tutaj nazywa się Le Nin :-)
Dalej zaczynają się wypasione wille, po chwili już wiemy dlaczego, to dzielnica ambasad. Zupełnie przypadkiem trafiamy na zabudowania ambasady Polski. Oczywiście robię zdjęcia. Gdy chcę sfocić jeszcze tabliczkę podchodzi funkcjonariusz, który twierdzi, że nie można :-) Przekonuję go, że zrobię tylko zdjęcie tabliczki, jest ok. Do zamkniętego Mauzoleu Ho Chi Minha jest od ambasady parę kroków. Idziemy pomiędzy barierkami, mimo budki z wartownikami. Nikt nie zwraca uwagi. Plac defilad przed mauzoleum potężny, ale zagrodzony. Nie tylko nie można wejść, ale nawet podejść. Nie bardzo wiedzieliśmy dlaczego, później w hotelu recepcjonistka nam wytłumaczyła: pierwsza odpowiedź mnie zaskoczyła: "Zamknięte ponieważ Ho Chi Minh wyjechał na urlop do Moskwy", później wyjaśniła, że tak mieszkańcy Hanoi żartują, na poważnie, we wrześniu i październiku co roku mauzoleum jest zamykane na czas konserwacji ciała.
Wracając do wycieczki - mijamy kolejne budki ze strażnikami w białych mundurach. W pewnym momencie podchodzi zmiana, ludzie robią zdjęcia, nikt nie zabrania więc też cykamy :-) Dalej obchodzimy teren jeszcze parę zdjęć i wychodzimy.
Trzeba obejść cały plac defilad ulicą obok. Ulica kończy się na pięknym kolonialnym budynku, oczywiście robię zdjęcie, później okazuje się, że też nie można robić mu zdjęć - dom partii :-), kolejny, po lewej, też robię zdjęcie, też nie można - pałac prezydencki.
Kolejny etap - jezioro Ho Tay. Jest dużo większe, niż to w centrum miasta. Parę restauracji na stateczkach i park przy brzegu. Na ławeczkach przysypiają lokalesi. Dochodzimy do pagody na "półwyspie" i wracamy. Akurat trafiliśmy na przerwę a nie mamy czasu żeby czekać.
Wracając obchodzimy jeszcze teren mauzoleum, nie można już wejść, żołnierze nie pozwalają. Przy bocznym wejściu do polskiego konsulatu kolejka po wizy, większą widzieliśmy jeszcze później tylko przy konsulacie niemieckim.
Pół godzinki na piechotę do miasta, jemy standardzik na ulicy wieprzowinę i nadziewane pomidory, później jeszcze smoothies po drodze do hotelu i już zaraz na lotnisko.
Rano załatwialiśmy wyjazd, mieliśmy do wyboru - taksówka za 15 dolarów, private car za 18. Wybraliśmy oczywiście taksówkę. Jeszcze chwila w hotelu i okazuje się, że możemy już jechać. Szef przyjechał z kierowcą swoją limuzyną, Toyotą w skórze. Okazuje się, że żadna taksa, wiezie nas kierowca szefa :-)
45 minut i jesteśmy na lotnisku. Odprawa, przechodzimy do poczekalni i... tuż przed czasem "boardingu" dowiadujemy się, że samolot jest pół godziny opóźniony. Ale spoko, po 20 minutach możemy wsiadać do samolotu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Malutek
Jerzy Sz
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 161 wpisów161 39 komentarzy39 708 zdjęć708 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2014 - 06.10.2014
 
 
04.10.2013 - 14.10.2013
 
 
14.09.2013 - 15.09.2013