Geoblog.pl    Malutek    Podróże    2014 Wietnam    W Sajgonie dzień 1
Zwiń mapę
2014
02
paź

W Sajgonie dzień 1

 
Wietnam
Wietnam, Ho Chi Minh City
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11637 km
 
Koniec laby, wyjeżdżamy z Da Latu. Wstajemy o 6, śniadanie i o siódmej już spakowani siedzimy w lobby czekając na autobus. Jeszcze przy okazji wymieniamy dolary, bo mają dobry kurs w recepcji. 10 po 7 podjeżdża busik i znów zaskok bo busik jest z najlepszego biura w Wietnamie - The Sinh Tourist (kiedyś Sinh Cafe). Okazuje się, że zbierają wszystkich chętnych do jazdy do Saigonu z różnych biur i jedziemy ich autokarem. Czysto, dają wodę i chusteczki do rąk. Po drodze zatrzymujemy się na jedzenie. Z ciekawostek po drodze - przed wjazdem do Ho Chi Minh City przy drodze widać mnóstwo krzaków kanabis.
Zjeżdżamy z autostrady i wjeżdżamy na wąską ulicę miejską. Zaczyna się korek. Samochody stoją na lewym pasie, prawy jest pusty. Okazuje się, że przed dużym skrzyżowaniem na prawy pasie stoi samochód na światłach awaryjnych. Milicyjny. Wybierają z kolejki samochodów niektóre do kontroli. Oczywiście, żeby nie było łatwo, trafiło na nas. Zjeżdżamy na bok, stajemy przy posterunku (taki murowany budyneczek jak u nas sklepy na wsi). Kierowca łapie za komórkę i gdzieś dzwoni, wychodzi z autobusu i idzie do budynku. Obok autobusu stoi inny kierowca, międli w dłoniach dokumenty samochodu, za chwilę wyjmuje z kieszeni banknoty i wkłada pomiędzy strony dokumentów. Wchodzi do posterunku. Po chwili nasz kierowca wybiega z posterunku, bierze portfel i biegnie z powrotem. W tym czasie tamten uradowany wychodzi i odjeżdża. My też za chwilę odjeżdżamy.
Biuro TST jest w samym centrum miasta dla białasów. Do hotelu mamy 15 minut na piechotę. Trochę wcześniej nas ludzie postraszyli, że ruch na ulicach gorszy niż w Hanoi, że mnóstwo złodziei, więc ruszamy trochę zestresowani. Ale okazuje się, że nie jest tak źle. Nikt nas nie zaczepia a ruch? Podsumowałem to tak, w Hanoi po pierwsze jest bardzo mało skrzyżowań ze światłami, a jak już są to prawie nikt się na nich nie zatrzymuje, w Saigonie jest mnóstwo skrzyżowań ze światłami i prawie wszyscy się na nich zatrzymują. Na poważnie to trzeba uważać, przy dużych skrzyżowaniach na motobajki, które skracają sobie drogę jadąc po chodniku.
Kolejna historia to hotel Liberty2. Wyglądał w bookingu fajnie, miał dobre opinie, no i był najdroższy (43 dolary promocja z 50, bo rezerwowaliśmy dzień przed) z tych, w których nocowaliśmy w Wietnamie. W opisie pokój miał nawet kominek, dodatkowo należał do sieci kilku hoteli w mieście.
Zaczyna się słabo, bo na recepcji znów jest gość, który nie tylko nie rozumie angielskiego, ale i bełkocze niezrozumiale. Na szczęście szef ochrony ogarnia język więc idzie się z nim dogadać. Dostajemy pokój na 9 piętrze, przy wejściu do restauracji, za oknem gruchają gołębie, chyba mają obok gniazdo. Na pierwszy rzut oka pokój wygląda porządnie, jest przestronny, duże łóżko, biurko. Zostawiamy rzeczy i schodzimy do recepcji. W międzyczasie recepcjonista miał się dowiedzieć o wycieczki - 1d w Deltę Mekongu i 1/2d do Cu Chi tunnels. Przekazuje nam ceny. Idziemy na początek sprawdzić ceny w TST, delta Mekongu jest dwa razy tańsza... Kupujemy na następny dzień i idziemy zjeść. Na rogu tej samej ulicy jest polecana w Tripadvisorze knajpa Alezboo. Miała być tania. Jak na Wietnam nie jest. Wprawdzie dania są wypasione (dostaję krewetki z ryżem w połówce ananasa) ale trzeba parę groszy zapłacić - za tego ananasa płacę ca. 7 dolarów.
Wracamy do hotelu i zaczynają się dalsze schody - w knajpie jest impreza, drą się niemiłosiernie. Niby knajpa do dziesiątej, więc nie będą przeszkadzać ale i tak słabo. Chcę się wykąpać i okazuje się, że nie można zatkać wanny. Korek jest tak rozkręcony, żeby nie można było się wykąpać. Zapycham dziurę reklamówką ale... wyraźnie zbiornik na wodę jest zbyt mały i gorącą wodą napełnia się ca 1/10 wanny, później trzeba czekać ok 20 minut żeby znów napełnić 1/10. Przy takiej zabawie ten pierwszy strzał wody staje się zimny przed napełnieniem wanny. Po kąpieli próbuję włączyć klimę i... wprawdzie działa, ale tylko można włączyć i wyłączyć, nie działa zmiana intensywności nawiewu, temperatury. Wkurzony zjeżdżam do recepcji i proszę o wyjaśnienia - na początek chcę wiedzieć gdzie jest mój zarezerwowany kominek.Koleś na recepcji nie kuma o co pytam. Stwierdzam, że to nie jest ten pokój, który zarezerwowałem i proszę o dokładnie taki jaki był w opisie. Koleś zaczyna coś bredzić o tym, że to jest właśnie taki pokój ale już jestem nakręcony. Stwierdzam, że albo dają mi upust bo pokój jest niezgodny albo dają pokój taki jak był rezerwowany. Kolo zaczyna coś opowiadać o dopłacie ale go wyśmiałem. W rezultacie gdzieś dzwoni i po chwili mówi, że da nam inny pokój, na szóstym piętrze. Jadę tam z szefem ochrony i przy okazji wyjaśniam temat kominka. Ten też nie rozumie o czym mówię. Wreszcie pokazuję mu kominek w necie a ten na to, że nie mają takiego ustrojstwa, bo przecież to by było niebezpieczne. Pokój wygląda lepiej, zmieniamy, oddaję klucze od poprzedniego i idziemy spać zmęczeni podróżą i całym dniem.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Malutek
Jerzy Sz
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 161 wpisów161 39 komentarzy39 708 zdjęć708 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2014 - 06.10.2014
 
 
04.10.2013 - 14.10.2013
 
 
14.09.2013 - 15.09.2013