Geoblog.pl    Malutek    Podróże    2014 Wietnam    Znów góry
Zwiń mapę
2014
30
wrz

Znów góry

 
Wietnam
Wietnam, Ðà Lạt
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11406 km
 
Idziemy do hotelu. Co chwila napastują nas "easy riders", czyli kolesie, którzy tutaj obwożą turystów po lokalnych atrakcjach na tylnym siedzeniu motorka. Jeden z nich nawet daje nam wizytówkę, gdybyśmy się jednak zdecydowali, to żeby mu dać znać.
Hotel du Parc, jest po drugiej stronie miasta, trzeba przejść przez most, z jednej strony jezioro, z drugiej park z wodospadem, most jest na swego rodzaju tamie. Później 5 minut pod górkę i jesteśmy na miejscu. Hotel potężny ale bardzo sympatyczny. Ludzie w necie narzekali, że tylko jedna winda i gdy się psuje lub ciężkie drzwi się nie domykają na którymś z pięter to nie można wjechać na górę.
Tyle, że to jest cały urok tego hotelu. Wybudowany w 1932 roku przez Francuzów bowiem właśnie oni lubili przyjeżdżać w góry do Da Latu, jako popularnego kurortu. Winda ponoć jest oryginalna też z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Ponoć organizacja pokoi i meble też są oryginalne. Pewnie nie wszystkie i nie w każdym pokoju, ale robi to klimat. W pokojach nie ma klimy tylko wielki wiatrak pod sufitem i... nie ma płaskiego telewizora tylko cały czas wielkie pudło, jakich u nas w hotelach już chyba nie ma. Ale przecież nikt tam nie jeździ po to żeby oglądać telewizję. Łazienka już nowoczesna, net jest, choć czasami zrywa połączenie. Generalnie jest ok. Przy okazji, nie rozumiem problemów ludzi z bagażami i windą, którzy narzekali, bo nam boy hotelowy przytargał bagaże do pokoju, nie wątpię, że w wypadku problemów z windą tachał by te walizy i torby po schodach.
Bierzemy prysznic po całej nocy i połowie dnia w podróży i idziemy na kawę.
Dochodzimy do ronda przed głónym marketem, po prawej stronie znajdujemy nowoczesną knajpkę z kawami, sokami i shake'ami. Nie jest to najtańsza knajpka (ca 60 tysięcy za jedną osobę) ale akceptowalne. Przy stolikach na dworzu pusto, siedzi tylko jeden białas w wieku 60+, w skórzanym kapeluszu westmana, przeciwdeszczowej ortalionowej kurtce i z dużą siwą brodą. Gość zaczyna zagadywać Wietnamczyka sprzedającego obrazki. Ten siada z nim przy stoliku i coś tłumaczy. Za chwilę gość wykrzykuje coś do kobiety sprzedającej przy ulicy owoce i ta przynosi mu coś na czubku noża. Ten dziękuje i mówi do niej "gratis". Ten zaczyna jeść i głośno się śmieje i nagle wskazując na nas krzyczy do niej, żeby nam też przyniosła. Dostajemy owocka (niestety nie wiem co to było) i zaczynamy rozmawiać. Gość jest Amerykaninem, profesorem, który mieszka w Da Lat od 5 lat, pisze artykuły naukowe i publikuje via Internet w kilku krajach Azji Południowo-Wschodniej. Za apartament płaci 200 dolarów miesięcznie. Pełen wypas. Twierdzi, że w du Parc mieszkał gdy przyjechał i jest zaskoczony ceną za pokój, 34 dolary to według niego bardzo tanio, ale... stwierdza, że w Da Lat jest coraz mniej turystów i pewnie z tego wynika znacząca obniżka cen. Siedzimy jeszcze kilkanaście minut i nasz nowy znajomy ostrzega, że zaraz zacznie padać. Prosimy go o pomoc przy zakupie picia i uciekamy do hotelu. Niestety nie udało się zdążyći trzeba wykorzystać standardową metodę hotelową, tj. suszenie ubrań suszarką :-)
Trochę polało i przestało. Idziemy na kolację. Jedna z najlepiej wycenianych na tripadvisorze knajpek w Da Lacie Art Cafe. Znajduję miejsce na googlemapsach. Trzeba przejść przez całe centrum. Co chwila zaczepiają nas przy kolejnych restauracjach, ale my uparcie idziemy do tej naszej upatrzonej. Kilka obok tak samo się nazywa. Wchodzimy do tej - naszej. Pusto. Nikogo nie ma (w sumie nie dziwne, bo skoro nie ma turystów...). Zamawiamy sałatkę kurczak z grapefruitem i kurczak z mango, do tego browarek i sok cytrynowy. Właściciel przygasił światła, włączył muzykę, zapalił świeczkę. Cała restauracja nasza, jak w supereleganckiej knajpie. Decyzja jest prosta, jutro przychodzimy na urodzinową kolację. Całość kosztowała niecałe dziesięć dolarów.
Później jeszcze spacer ciemnymi uliczkami i powrót do hotelu, spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Malutek
Jerzy Sz
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 161 wpisów161 39 komentarzy39 708 zdjęć708 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2014 - 06.10.2014
 
 
04.10.2013 - 14.10.2013
 
 
14.09.2013 - 15.09.2013