Samolot mamy po 17 więc idziemy oglądać jeszcze przez chwilę miasteczko. Wybieramy się przez plażę na Monte da Guia, czyli najbliższy wysoki punkt widokowy na miasteczko i ocean. Po drodze spotykamy 'naszego' taksówkarza, który przejeżdżając macha do nas ręką. Niestety trasę można zrobić tylko asfaltową szosą, ponieważ "Ścieżka dorsza" jest zamknięta ze względu na jakieś roboty. Schodzimy tą samą drogą i idziemy coś zjeść. Ponieważ jest jeszcze wcześnie nie wszyscy podają jeść, ale my musimy jeść teraz, bo później będziemy mieli czas pewnie ok. 19. Siadamy w jakiejś typowo lokalnej knajpce, z ceratami na stołach. Ryba dnia za ca 6 euro to potężne porcje nie do przejedzenia a duże piwo okazuje się półlitrowym :-) Wszystko to znów kosztuje niewiele. Objedzeni wracamy na piechotę po bagaże i dzwonimy do taksówkarza, że już jesteśmy dostępni więc jeśli chce przyjechać wcześniej to może. Przyjeżdża paręnaście minut po 15 i zawozi nas na lotnisko. Wszyscy chcą dziś skończyć wcześniej bo w Portugalii święto Wniebowzięcia NMP jest bardzo poważnie traktowane. Wylot się trochę opóżnia ale nam się nie spieszy.