Geoblog.pl    Malutek    Podróże    2012 Azory    Terceira - bieganie z bykami :-)
Zwiń mapę
2012
16
sie

Terceira - bieganie z bykami :-)

 
Portugal
Portugal, Praia da Vitória
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 4620 km
 
Wstajemy rano i jedziemy do informacji turystycznej do Angry. Na pierwszy raz gps wybiera najkrótszą drogę przez góry. Jedziemy wąską drogą, pomiędzy polami. Później zjeżdżamy na autostradę. Wjeżdżamy do Angry i się gubimy. Jednokierunkowe uliczki na starym mieście, tragedia. Wreszcie dojeżdżamy do katedry gdzie mili lokalesi tłumaczą nam jak dojechać do ulicy, na której jest informacja. Dojeżdżamy tam, znajdujemy miejsce, parkomat i idziemy do informacji. Okazuje się, że w tej informacji nikt nam nie pomoże. Oni tylko rozdają kartki ale nie mogą nic sugerować ani tym bardziej załatwiać. OK, trudno, chcemy wyjść i,.. zaczyna się ulewa. Prawie urwanie chmury. Siadamy na kanapce przy wejściu i czekamy. Dzwonimy w parę miejsc na Terceirze, ale nigdzie nie ma wolnych pokoi. Decydujemy się pozostać w dotychczasowej lokalizacji. Pada i pada więc decydujemy się, że wyjeżdżamy w deszczu. Do samochodu i... próbujemy znaleźć Internet, ale jeśli już jest lokalizacja (Ratusz, biblioteka miejska) to nie ma gdzie się zatrzymać, nie mówiąc o postawieniu auta. To samo z kawą. W rezultacie decydujemy się wyjechać z miasta. Bocznymi drogami jedziemy wybrzeżem do Prai. Przebieramy się, idziemy na plażę. Plażujemy półtorej godzinki i w drogę.
Wpierw jedziemy zobaczyć wulkan - ot taki trochę niepodobny do wulkanu, ogrodzona ścieżka wokół dziur w ziemi, z których wylatuje siarkowodór. Nie robi jakiegoś specjalnego wrażenia. Ponieważ pogoda bylejaka jedziemy teraz kilometr wcześniej zobaczyć wnętrze wulkanu - Algar do Carvao. Wejście jest przekute z boku, nie od góry. 5 euro za pojedynczy bilet, 8 za wejście tu i jeszcze do Gruto do Nadal czyli Groty Bożonarodzeniowej. Po schodkach schodzimy do wnętrza wulkanu, ok 100 metrów w dół. Piękne stalktyty i stalagmity, na samym dole niewielkie jeziorko.
Następnym etapem wycieczki ma być oglądanie gonitwy z bykami. Dzisiaj byki biegają w małym miasteczku na północy wyspy Agualva. Zarówno w informacji turystycznej jak i w wypożyczalniach samochodów można dostać kalendarze gonitw. Jedziemy tam sobie spokojnie. W miasteczku wre robota, wszystkie drzwi i witryny są obijane deskami jak w Warszawie podczas protestów alterglobalistów, tylko nie tak nerwowo. Mimo, że impreza zaczyna się o 18 a jest 15 już niektórzy zajmują miejsca. Panie w odświętnych strojach w fotelach na tarasach lub na ławeczkach za barierkami. Panowie głównie stoją w knajpce z butelkami piwa w rękach. Okazuje się, że ciężko jest tu coś zjeść, ale znajduje się życzliwy barman, który prowadzi nas do jakiegoś pół prywatnego baru (wygląda na klub miejscowej orkiestry), gdzie serwuje nam hamburgery i frytki (za 6 hamburgerów, 5 piw, dwie porcje frytek i fantę płacimy 15 euro!!!) i nie chce wziąć napiwku :-) Mówi, że w razie czego możemy oglądać imprezę z jego balkonu ale ponieważ jeszcze ponad 2 godziny, dziękujemy i wychodzimy. Włóczymy się trochę po miasteczku, pytamy się starszej pani, która siedzi u siebie na tarasie, gdzie można obejrzeć gonitwę, pani zaprasza nas do siebie :-) Dziękujemy również, ale chcemy być bardziej w centrum wydarzeń a domek tej pani stoi już przy końcu trasy. W rezultacie stajemy za ogrodzeniem przy głównym skrzyżowaniu na przeciwko kościoła. Trzeba już zajmować miejsca, bo mieszkanki miasteczka się schodzą. Panowie włóczą się po ulicach, oni będą biegać. Godzina 18, słychać wystrzał, zaczyna się, Byk jest wyprowadzany na dwóch linach trzymanych przez kilku osiłków, z bocznej uliczki. Dostaje trochę swobody ale wszystko jest pod kontrolą. Jest trochę drażniony, przez, widać, zawodowych 'biegaczy', jeden z nich nawet łapie go za rogi, uciekając przed nim, ale wielkiego efektu nie widać. Generalnie tłum ucieka gdy tylko byk rusza w stronę ludzi. Nie ma odważnych lokalesów, którzy by spróbowali. Zagadujemy faceta, który usadowił się na specjalnie przygotowanym siedzisku i kręci wszystko na kamerę. Okazuje się, że to był najsłabszy z byków, każdy kolejny będzie lepszy. Impreza trwa dwie i pół godziny, każdy byk ma pół godziny, żeby sobie pohasać po ulicach. Rzeczywiście, trzeci byk, to już nie przelewki, parę razy kolesie trzymający liny się wywalili tak pociagnął no i raz musieli przed nim uciekać za barierki, bo nagle zwrócił się w ich stronę. Zabawa przednia, wygląda trochę jak drażnienie się chuliganów piłkarskich z policją, niby są odważni ale jak policja rusza to wszyscy uciekają. Najlepszą rozrywkę mieliśmy obserwując dwóch starszych facetów, którzy wdrapali się na krzyż przed kościołem, wpierw jedli lody, później pili piwo a na końcu piwo się im wylało, jak trzeba było wisieć na krzyżu z podciągniętymi nogami gdy byk grasował na scenie przed kościołem.
Impreza kończy się o 20:30, idziemy spacerkiem do samochodu, później trochę stoimy w korku zeby wyjechać. Wjeżdżamy jeszcze do supermarketu, później do domu i spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (38)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2013-03-13 13:11
Piekna wyspa.
 
 
Malutek
Jerzy Sz
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 161 wpisów161 39 komentarzy39 708 zdjęć708 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2014 - 06.10.2014
 
 
04.10.2013 - 14.10.2013
 
 
14.09.2013 - 15.09.2013