Rano jedziemy metrem do Pedralbes. Na początek idziemy zobaczyć stadion. Do środka nie wchodzimy bo... koszty niewspółmierne do zainteresowania. Barcelony nie lubię więc nie będę ich dofinansowywał :-)
Wracamy w stronę metra, po drugiej stronie ulicy jest park, w którym można zobaczyć: Palau Reial de Pedralbes czyli pałac, w którym pomieszkiwała rodzina królewska w czasie ich pobytu w Barcelonie, fontannę Herkulesa 'by Antonio Gaudi i... szczury w krzakach :-( Park jest zaniedbany i bylejaki. Jeśli ktoś ma coś ciekawszego do roboty to nie ma sensu tam wchodzić. Dalej, po wyjściu z parku tylną bramą idziemy pod górę. Mijamy Finca Guell Antonio Gaudiego z bramą smoka. Pawilony jak zwykle zamknięte, podobno można poprosić o otwarcie dozorcę. My rezygnujemy i idziemy dalej do klasztoru w Pedralbes. Część klasztorna jest dostępna za opłatą, odpuszczamy. Oglądamy urkoliwe uliczki 'miasteczka' przyklasztornego i kościół.
Wracamy do Placa Espanya i 'na jasno' wchodzimy na Wzgórze Montjuic. Po drodze mijamy przygotowania do parady Trzech Króli, oglądamy za dnia stadion olimpijski i idziemy do Zamku Montjuic. Zamek wielką atrakcją nie jest ale widoki miasta wspaniałe.
Po godzinie spędzonej w zamku schodzimy na drugą stronę i idziemy do portu na tapas. Piechotką wracamy do hotelu.
Wieczorem jadę do Sagrada Familia zrobić zdjęcia nocne, idę jeszcze na piechotę obfotografować domy przy Passeig de Gracia i wracam do hotelu.