Jesli ktos bedac w Vancouver ma za duzo czasu i pieniedzy to najlepszym sposobem na bezsensowne uszczuplenie portfela jest wycieczka do Victorii. Przewodniki i kanadyjczycy sie miastem zachwycaja, ale nalezy powiedziec sobie szczerze, dwa zabytki w calym miescie to nie jest to czego sie oczekuje jadac 4 godziny w jedna strone.
Teraz troche o wycieczce. Wstalismy o 6.40. Kupilismy bilet jednodniowy i smignelismy przez cale miasto do portu - autobus, kolejka, znow autobus. Razem ponad godzine. Pozniej prom za ca 14 dolarow za osobe. Widoki ladne ale caly czas mialem nadzieje, ze beda albo orki, albo delfiny, podobno mozna czasami zobaczyc. Niestety nie tym razem. Pozniej godzina autobusem do miasta i zaczelismy zwiedzanie. Budynek Parlamentu BC otwarty dla zwiedzajacych. Rzeczywiscie warto zajrzec tam popatrzec na sale obrad, na pare pamiatek. Jesli ktos ma czas i ochote mozna poczekac na wycieczke z przewodnikiem. Wycieczki sa co pol godziny. Wszystko za darmo. Drugim miejscem jest hotel stojacy na przeciwko portu. Rzeczywiscie robi imponujace wrazenie. Dalej idziemy "trasa historyczna" wskazana na mapce z informacji turystycznej. Wszystkie "ciekawe miejsca" niestety strasznie naciagane. Pare starych lub postarzonych kamienic. Chinatown - tak napisano na planie, to szumny opis - jedna uliczka, pare sklepow, kilka knajpek.
Wracamy szybko, planowalismy prom o 19, stwierdzilismy, ze nie ma co robic i jedziemy na prom na 17. To by bylo na dzisiaj zwiedzania.
Nie obejrzelismy Butchart Gardens ale patrzac na cene wejscia i oferte, odechcialo nam sie. Praktycznie wszystkie obecnie dostepne kwiaty wczoraj byly w Parku Stanley'a.
Podsumowujac - nie polecam wycieczki do Victorii.