Geoblog.pl    Malutek    Podróże    2013 Jordania    Lonely Planet i ich bajery na temat ciekawych miejsc
Zwiń mapę
2013
18
lut

Lonely Planet i ich bajery na temat ciekawych miejsc

 
Jordania
Jordania, Wadi al Seer itd
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3981 km
 
Wczoraj taksówkarz nas wkręcił na niewyzerowany licznik, więc dziś zaczynamy od zwracania uwagi na to co robią. Zatrzymujemy na skrzyżowaniu taksówkę i pokazujemy mu plan Ammanu. Chcemy dojechać na dworzec Wadi Seer. Koleś macha głową, że kuma więc jedziemy. Gdy przejechał przez most i wyraźnie kieruje się w drugą stronę niż dworzec, każę mu się zatrzymać i pokazuję na planie, gdzie jesteśmy, gdzie byliśmy i gdzie jest dworzec. Kierowca ma problem z przeczytaniem planu i podaniem miejsca, do którego jedzie. Ponieważ jeszcze nie przeszedł nam kurw z wczoraj... mówię mu, że wysiadamy, nie płacimy a jak mu się nie podoba, to niech dzwoni po policję. Coś tam pobrechtał pod nosem i pojechał. Po uspokojeniu się przez chwilę, zatrzymujemy kolejną taksówkę. Nasz nowy przyjaciel prawie nie mówi po angielsku ale... wie jak robić biznes. Zgodnie z teorią Milionerów 'zadzwonił do przyjaciela', który mówi po angielsku. Ja rozmawiam z przyjacielem po angielsku, on po arabsku i już wszystko wiemy. Jedziemy. Gdy wystartowaliśmy, taksówkarz proponuje, że zawiezie nas na miejsce, czyli do Wadi al Seer, a koszt będzie podobny do kosztu busika za 3 osoby. Ok, jedziemy taksą. W międzyczasie taksówkarz pokazuje nam cennik za wycieczki, w różne miejsca. Niestety nie chce go dać na zawsze :-(. Śmiesznie było, bo nie bardzo potrafił wytłumaczyć, że nie może mi dać, ale bardzo przepraszał, puszczając kierownicę i składając ręce :-). Dojeżdżamy do Wadi al Seer, posiłkując się znów telefonem do przyjaciela, zostawia nas w centrum miasteczka. Płacimy 2,5 dinara. Dostajemy też wizytówkę, na wszelki wypadek. Gdyby ktoś chciał skorzystać to trzeba dzwonić na numer komórki: 079 6011 40 99 lub 077 775 32 60 - Zyad Al Soud, Taxi Tourism Service.
Po chwili mamy wokół siebie tłum młodych mężczyzn, którzy chcą nam pomóc. Pytam o drogę do Iraq al Amir, po drodze, do którego podobno (według LP) jest rzymski akwedukt i monastyr. Droga miała być ładna, okazała się zwykłą asfaltówką, z zasyfionymi reklamówkami poboczami, droga miała być w miarę krótka (4 km), okazało się, że po 1,5 godzinie spaceru nic nie widać oprócz tego, że trafiliśmy... w baaaaaaardzo lokalne klimaty, gdzie chyba turyści się nie zapuszczają. Właśnie kończą się lekcje w szkołach, tłumy szczeniaków wybiegają ze szkoły i próbują się pochwalić swoją znajomością angielskiego. Niestety ich znajomość angielskiego jest bardzo uboga - generalnie znają dwa zdania - "What's your name?" i "Fuck you" (ciekawe kto ich tego uczy). Gdy ignorujemy te zaczepki zaczynają lecieć kamienie. Zaczyna być nieprzyjemnie, na szczęście w stronę miasteczka Wadi jedzie busik, zatrzymujemy i wsiadamy. Obsługa i kierowca to młodzi chłopcy. Płacimy po dinarze od osoby i dojeżdżamy do Wadi. Tam na centralnym placyku, gdzie zjeżdżają się wszystkie busiki już jeździ kolejny z 'kasjerem' stojącym w drzwiach i krzyczącym 'Amman;. Wsiadamy. Droga do Ammanu zajmuje trochę dłużej niż taksówką bo busik zatrzymuje się co 100 metrów zabierając kolejnych pasażerów. Przy granicy miasta zatrzymują się na papierosa (ca. 5 minut) i jedziemy dalej. Dojeżdżamy wreszcie do... dworca, z którego rano chcieliśmy jechać. Okazuje się, że na piechotę dworzec jest ok. 10 minut od naszego domu. Wracamy spacerkiem zagladając jeszcze do supermarketu po jedzenie.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Malutek
Jerzy Sz
zwiedził 7.5% świata (15 państw)
Zasoby: 161 wpisów161 39 komentarzy39 708 zdjęć708 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
17.09.2014 - 06.10.2014
 
 
04.10.2013 - 14.10.2013
 
 
14.09.2013 - 15.09.2013