W imieniu Swiss latają do Polski jakieś badziewiarskie linie. Stewy opryskliwe, nie pytają się z czym dać kanapkę tylko wpychają to co mają pod ręką, herbata to lura lekko zabarwiona na brązowo i NIE DAJĄ CZEKOLADEK. Żenada. Ale przynajmniej przylecieli na czas, mimo że z wylotem był jakiś problem.
Podsumowując:
Niewiele mogę powiedzieć w podsumowaniu bo byliśmy krótko ale:
1. T10 jest fajnym biletem i znacząco tańszym. Na lotnisku, niestety, kupuje się ponoć wyłącznie na dworcu kolejowym przy terminalu 2 (tak mi powiedziała pani w informacji). Można kupić jeden bilet T10 i jeździć w kilka osób, tyle że przy wejściu do metra trzeba po wyjęciu biletu z czytnika przy bramce szybko podać kolejnej osobie i przejść przez bramkę bez biletu (to nie jest tip na oszukiwanie, tylko legalne rozwiązanie). W autobusie trzeba kilka razy skasować :-) Po 1 stycznia tego roku bilet T10 kosztuje 9,25 za 10 przejazdów, jednorazówki (można kupić u kierowcy w autobusie lub w automacie) kosztują 2 euro. Na T10 można jeździć z przesiadkami godzinę i 15 minut ale - uwaga - można wyjść z metra i wsiąść do autobusu bez kasowania, natomiast nie można wrócić do metra - po włożeniu biletu do czytnika w metrze, bilet zostanie kolejny raz skasowany! Wszystkie ceny dotyczą pierwszej strefy - ale to wystarcza do zwiedzania Barcelony.
2. Z lotniska do Placa Espanya jedzie się autobusem 46, przystanek na lotnisku ma przy wyjściu z T1 ostatni z lewej strony.
Resztę chyba opisałem w tekście :-)